piątek, 18 grudnia 2009

Żyję w jakiejś pieprzonej mantni,gdzieś jakby obok siebie...Taki pustostan....Nie warty nic...ciąglę łudzący się,że to wszystko ma jakikolwiek sens...Bo czy ma??...Hmm....Dragi czymże one są w mym pieprzonym życiu???...Pustostan....Nie warty nic....Ach i znów marzę by martwym być...I tak nic po mnie nie zostanie... Więc po co żyć....No może dla pewnej Magdy warto by żyć ...By jej pomóc pokonać ból i strach.....By nie straciła nic.... By żyła pełnią szczęścia... Nie zważajac na przeciwności...Skad bierze się moja chęć pomocy osobom,które coś znaczą dla mnie???....Czy to jest to,że ja już sobie nie pomogę??...Czy to jest to,że...no właśnie co??...Znów kurwa zapomniałem...Nienawidzę tego ......Mieć myśli dobre myśli i zapominać...Nie boże nie pozwól na to kimkolwiek jestes czymkolwiek jest to..... Mam przypomniałem sobie...By osoby przeze mnie kochane nie popełniały tych błedów co ja...Miłość... Jedna wielka zasrana miłość...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić,ćpać, pieprzyć... O to mój cel... Jeden nie powtarzalny cel dla którego będę żyć...Gruby babsztyl koło mie siedzi...Zajebię ją zaraz...Głupia kurwa nie daje mi się skupić...Wyjebie jej zaraz...Poszła sobie pizda i dobrze....Pewnie poszła dawać dupy....Och Jonathan ty byś mnie zrozumiał...Tyś miał bardziej przejebane życieniż ja... A teraz jesteś rozchwytywany  jako wokalista KoRn-a...Moje marzenie żeby tłum szalał na mój widok nigdy nie spełni się...Nigdy nie będę gwiazdą....Za słaby jestem...Kurwa jebane życie...I znów to jebane zachowanie Emo...Kurwa pierdole idę na fajke....Palić, ćpać,pieprzyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić o to mój cel..Jeden nie powtarzalny cel dla którego będę żyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić, ćpać,pieprzyć...Palić o to mój cel..Jeden nie powtarzalny cel dla którego będę żyć...

P.S. Jebcie się wszyscy FUCK OFF!!! :/

Monolog bezsilnego człowieka

I znów wyścig szczurów, pogoń za...No właśnie, za czym?


Za czym tak gnam? Sam nie wiem… Czy to znaczy, że ta pogoń jest bezsensowna? No gdyby ktoś mnie o to zapytał to ja mu powiem, że nie wiem.. Może to tylko chwilowa nie wiedza…może za jakiś czas będę wiedział, za czym tak gnam...Siedzę teraz w swoim pokoju w internacie wokół mnie syf, za oknem śnieg prószy, a ja siedzę jak taki pojeb i próbuje coś wymyślić i po chuj, po co ciągle coś tworzyć… Fakt pomaga mi to, ale może lepiej wszystko trzymać w sobie, nie pozwalać by to ze mnie wyszło, może wcale od tego nie zwariuje tylko ciągle sobie wmawiam, że lepiej by to wyszło, by się z tym podzielić bo w końcu zwariuje, a tak może nie będzie …O gdyby teraz mieć wora i się spalić, nie czuć bólu, samotności tylko stan wyższego uniesienia, radości. A może lepiej umrzeć i nic nie czuć, nie mieć zmartwień, bólu, nie czuć samotności, poprostu nic nie czuć i gnić sobie w ziemi… Bo i tak nic po sobie nie zostawiam, nie ma rzeczy, którą mogę zostawić swym potomnym...I tu powstaje kolejne pytanie czy ja będę miał wogóle potomków; może mam być sam, nie mieć rodziny być zasranym kawalerem...Może zamknę się w sobie i będę kutasem chujem, jakich mało...I tylko ranić tylko bezcześcić, zniszczyć ludzi za tych parę osób, które mnie zraniło...Nienawiść czasem naprawdę piękne uczucie...Ach gdyby mieć, choć trochę trawy...Napewno by mi teraz pomogła.. A może dzięki niej znajdę odpowiedź na parę pytań, które wciąż mnie nurtują...Ach nienawiść....Tylko ja chyba za bardzo kocham życie...Nie umiem chyba być takim chujem...Może sami musicie się ode mnie odwrócić??... Nieeee! Kurwa nie róbcie mi tego proszeeeeee!!!!

Ale wy mnie nie posłuchaliście macie mnie w dupie...Nie obchodzę was...

Ok zapamiętam sobie to wszystko... Wy pieprzeni matkojebcy...Nienawidzę was!!! Sram na wasze obce ręce wole się stoczyć niż wziąć od was pomoc...

Pokaże wam, co znaczy nienawiść...Wy jebane skurwysyny...

Najgorsze jest jedno… Ze to, co napisałem to pokazało wam jak jestem bezsilny, ale i tak …

YOU CAN SUCK MY DICK AND FUCK OFF!!!!!!

niedziela, 6 grudnia 2009

Dla tych,którzy nie wiedzą kto to Marzena

Kiedy przyszedłem do Medyka poznałem nowych ludzi miedzy innymi właśnie Marzenę.Na początku czasem pogadaliśmy wiadomo mowiliśmy sobie cześć jak sie gdzies widzielismy bo tak wypada bo jestesmy w jednej klasie itd.wiadomo w koncu jakaś tam znajoma.Po pewnym czasie gdy była wybierana nowa osoba na funkcje przewodnicząc-ego/ej postawiliśmy wszyscy właśnie na Marzene ja już wczesniej zostałem wybrany na zastępcę.Od tego sie chyba zaczeło.Poźniej ja kolega i Marzena razem uczyliśmy się na zaliczenia.I tak rozwijała sie nasza znajomość...Na dzień dzisiejszy nasza znajomośc wyglada tak,że ja moge zawsze na Nią liczyć,wiem że pomoże tyle ile bd umiała,ona też na mnie może liczyć i myślę, że jest moją  przyjaciółką...

P.S Marzena dziękuję Ci bardzo :P:*

czwartek, 3 grudnia 2009

I stało się znów się zakochałem i znów nieszczęśliwie.Masakra jak długo tak jeszcze będę musiał się męczyć?Wiecie co jest najgorsze? Sytuacja była jasna..Mieliśmy się tylko kolegować a ja tak to wszystko zjebałem...Kurcze dobrze że miałem Dżem przy sobie i że mam tak świetną koleżanke z klasy jaką jest Marzena, bo inaczej nie wiem co by było ze mną.Ech ne chce mi się nic więcej pisać o tym jestem kompletnie załamany.3majcie się
P.S. Magda kurcze...ehh może lepiej nie będę kończyć.Powiem Ci  tylko jedno nic na to nie poradzisz...